wtorek, 9 marca 2010

Emeryci na wakacjach

Nie zajmuję się polityką, wolę posłuchać muzyki albo/i/lub pooglądać zdjęcia czy też je porobić. To o wiele milsze zajęcie, aczkolwiek jakby nieco mniej dochodowe. No ale, przynajmniej sumienie mam czyste, a myśli spokojne...
Niestety, któregoś dnia, w trakcie plamkowania zdjęć (co jest zajęciem może mechanicznym, ale też i wyjątkowo uspokajającym — powiedziałbym nawet, że to swoiste ćwiczenie jogi dla fotografa) przed ich pokazaniem (zdjęć, nie plamek) w internecie, dopadły mnie pogróżki eksmisji do Tunezji. Jakiś głos — i nie był to głos wewnętrzny — mówił: Plaże Egiptu, Tunezji są dzisiaj zaludnione przez Niemców, Francuzów, Anglików, po części też Rosjan i Czechów. Polaków tam niezbyt wielu. W 2020 roku muszą być tam miliony Polaków!
Myśli, leniwie błądzące gdzieś wokół negatywów, wywoływaczy itp., nagle zaczęły gonitwę, a serce leniwie tłoczące krew do tętnic przyspieszyło, jakbym nagle stanął na starcie maratonu. No, bo jakby nie patrzeć, do Tunezji daleka droga, przez lądy niebezpieczne i morze niekoniecznie spokojne...
Kiedy jednak już wydzielanie adrenaliny się ustabilizowało, oddech i tętno wróciły do normy, a do głosu doszedł rozum, zacząłem się zastanawiać — dlaczego?! Dlaczego mam być zesłany do Tunezji? No fakt, zdjęcia jakie robię każdy widzi; niektórym to nawet solą w oku mogą być, ale żeby zaraz do Tunezji? Chociaż i tak dobrze, że nie na Madagaskar, no alem Kaszub jednak, więc widocznie wystąpiły jakieś okoliczności łagodzące...
Żarty żartami, ale biorąc pod uwagę, że moje składki zdrowotne idą nie wiadomo gdzie, a sprzęt medyczny dla szpitali kupuje Jerzy Owsiak z jego „Orkiestrą”, dziury w drogach — zamiast być naprawiane z podatku drogowego — będą sprzedawane (to nie żart) jako atrakcja, abonament na telewizję publiczną służy nadawaniu zmasowanego ataku reklam, których twórcy chyba cierpią na coś gorszego niż „li tylko” nieuleczalną głupotę — to los emerytów relegowanych do Tunezji nie jawi się w różowych kolorach. Tym bardziej, że ostatnimi dniami ZUS ogłasza wszem i wobec — żeby nie powiedzieć, że „jojczy” — że za parę lat zabraknie pieniędzy na emerytury. Pomijam już, że nie po to wybieraliśmy rząd i prezydenta, żeby nam teraz stękali. Niech myślą skąd te pieniądze wytrzasnąć — może na początek wystarczy ograniczyć wydatki na milionowe premie w ZUSie, bo na razie to odnoszę wrażenie — trawestując nieco złotą myśl Ferdka Kiepskiego, że „rządzić to każden by chciał, tylko robić nie ma komu”. No, bo niby jak ci emeryci mają się znaleźć w Tunezji, i za co? Na piechotę? No chyba, że spłyną na tamtejsze plaże „luźnym dorszem” (vide zdjęcie), na koniec świata, który, jak to wynika z kalendarza Majów, ponoć ma nastąpić w 2012 r.? Swoją drogą, nie mogę wyjść z podziwu, jakimż to mądrym narodem byli ci Majowie. Ponad dwa tysiące lat temu potrafili przewidzieć, że Polska zostanie organizatorem mistrzostw Europy w piłce nożnej. Bo to będzie koniec świata (zob. Będzie Euro 2012) i wtedy chyba faktycznie wszędzie będzie lepiej. Może niekoniecznie w Tunezji, bo tam już będzie tłok na plaży (teraz domyśliłem się o co chodzi — toż wiadomo, bociany do Egiptu, a kaczki do Tunezji). Może jednak nie? Może będzie lepiej?

* * *

Miałem napisać coś optymistycznego, np. że „jutro będzie lepiej” albo „ranek jest mądrzejszy od wieczora”, ale nic z tego. Nie napiszę, bo jak sięgam pamięcią wstecz, a potem — dla odmiany — próbuję dojrzeć tę naszą „świetlaną przyszłość”, to moja wyobraźnia zdecydowanie odmawia współpracy. I tyle marudzenia...

3 komentarze:

  1. Ale emerytura na plażach Chorwacji Ci się marzyła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. trza najpierw dociągnąć jakoś do tej emerytury..choszczman...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. tak się bawią Emeryci, o! http://www.youtube.com/watch?v=yfBS0Be7EFc

    OdpowiedzUsuń