czwartek, 23 lipca 2009

Gra muzyka...

Czyli, jak to mówią, samograje. Nie oparłem się jednak chęci żeby mieć „swoich” grajków (i nie tylko) ulicznych. Zachowałem się jak rasowy turysta - zrobić zdjęcie, a dopiero w domu, po wywołaniu, obejrzeć i zastanowić się - po co?
Ano, bo są. Te samograje. Wystawiają się na jarmarku ludzkiej próżności tak samo jak turyści pędzący przed siebie. Patrząc na tłum przesuwający się w iście sprinterskim tempie po Królewskim Trakcie zastanawiam się, czy oni - turyści - w ogóle cokolwiek widzą? Bo patrzą pustym wzrokiem przed siebie, niewielu zadrze głowę w górę, jakby kamieniczki kończyły się na poziomie wzroku. A może po prostu boją się zgubić w wielotysięcznym tłumie? Bo nawet niespecjalne zdjęcia robią. Nie będzie czego znajomym i rodzinie pokazać. No chyba, że opaleniznę znad Bałtyku, ale pogoda nie rozpieszcza, więc z opalenizną może być gorzej. Skoro tak, to pozostają samograje na Długiej, Mariackiej, Pobrzeżu i innych miejscach. Tak sobie myślę, że samograje chyba, wbrew pozorom, spełniają jakąś ważną rolę społeczno-turystyczną. Stanowiąc naturalną przeszkodę zmuszają do zwolnienia sprinterskiego tempa, czasem nawet (sic!) do zatrzymania się - a zatrzymawszy się, niektórzy rozglądają się wokół, podnoszą głowę - na ogół w poszukiwaniu towarzyszy, ale podniósłszy ją nagle zaczynają dostrzegać (ponad piwnymi parasolami - nienawidzę ich) oszałamiające piękno gdańskiej Starówki. I wtedy są ochy i achy. No tak, ale co ja tutaj robię? Przecież od dawna wiem, że Gdańsk piękny jest o świcie we wrześniu, październiku. Czasem nawet całą Długą można zobaczyć w pełnej krasie, bez jednego człowieczka. A jednak - gnany jakimś stadnym pędem - ciągnę jak niedźwiedź do miodu. No po co? Przecież pozorna łatwość fotografowania samograjów nie prowadzi do niczego dobrego. Nie umiem fotografować ludzi, nie mam z nimi kontaktu, więc też powstają turystyczne pstryki. No niby jest to jakieś doświadczenie, niby „trening czyni mistrza”, ale chciałoby się zrobić coś innego, mniej codziennego. No cóż, kolejny film do kosza i zaczynamy od początku.
* * *
Chyba wrócę na dworzec autobusowy...

1 komentarz:

  1. zasadniczo swietne masz zdjecia z ulicy. nie tylko w tym poscie. bardzo mi sie podobaja. szkoda ze nie trafiaja do innych galerii ;-) (plf?)

    OdpowiedzUsuń